Poprosiłam Wspólnotę o modlitwę o dobre rozwiązanie trudnej sprawy spadkowej i dziękuję Panu Bogu za nieprzewidywalne dla nas zakończenie pierwszego jej etapu.
Moi rodzice dokonali podziału swojego majątku (dwupiętrowego domu rodzinnego) w ten sposób, że podzielili go na rzecz trzech córek, które mieszkały razem z nimi. Tato swój udział w domu podarował dwóm moim siostrom, a mama zapisała w testamencie swoją cześć trzeciej siostrze. Ta siostra po śmierci mamy zakomunikowała zamiar sprzedaży ewentualnie możliwość spłaty wartości tej części domu przez rodzeństwo, ponieważ podjęła decyzję o wyprowadzce. Propozycja ta była trudna do zaakceptowania przez osoby mieszkające w tym domu, tj. tatę i rodziny dwóch sióstr. Wyczuwalne było wielkie napięcie w rodzinie i towarzyszyły temu złe emocje. W tej sytuacji postanowiłam modlić się o dobre rozwiązanie. Później okazało się, że siostra, która zamierzała wyprowadzić się także modliła się o dobre natchnienia i w ostatnim dniu przewidzianym prawem do podjęcia decyzji o przyjęciu lub odrzuceniu spadku (pół roku po śmierci spadkodawcy), kiedy modliła się słowem Bożym, wyraźnie odczytała, choć tego rozumem do końca nie pojmowała, że powinna zrzec się spadku. Nie wiem w dalszym ciągu jak mieliśmy się wszyscy zachować, ale to rozwiązanie sprawiło, że poczuliśmy ulgę.
Chwała Panu!
I dziękuję wszystkim, którzy modlili się w tej intencji.
........................................................................................................................
W piątek 20 marca br. poprosiłam Wspólnotę o pilną modlitwę za moją córkę Alę (jest studentką) o pokój serca i Boże prowadzenie w jej trudnej sytuacji (w przeddzień była kumulacja jej negatywnych uczuć związanych z mnóstwem obowiązków i trudności w ich wypełnianiu, przemęczeniem, niedowartościowaniem, brakiem perspektyw na spełnione, dobre życie).
Odpowiedź na modlitwy przyszła natychmiast. Wieczorem Ala zadzwoniła, że tego dnia było jej wyjątkowo ciężko, że wydawało się jej, że już gorzej nie może być, w tej zupełnej niemocy swojej zaczęła bardzo płakać, ale potem doświadczyła ulgi, bo to był płacz oczyszczenia. Wkrótce też wokół niej pojawili życzliwi ludzie, z którymi mogła odbyć dobre rozmowy, a następnego dnia pojechała w piękne miejsce na wycieczkę, była wesoła i czuła, że ma odmienione serce.
Od tamtej chwili obowiązków nie ubyło, ale ma do nich inny stosunek, jest jej łatwiej zmierzać się z codziennymi trudami. Poprawiły się relacje międzyludzkie, dostała też bardzo ciekawą pracę, o którą nie zabiegała, której sama by nie wymyśliła, to ją znaleziono. Tak więc obowiązków nawet przybyło, ale córka jest teraz lepiej zorganizowana i ma pokój serca.
Chwała Panu!
Dziękuję za modlitwę.
Gosia
Odwiedza nas 14 gości oraz 0 użytkowników.