Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
  • modules/mod_lv_enhanced_image_slider/images/lpz/01.jpg
  • modules/mod_lv_enhanced_image_slider/images/lpz/3.jpg
  • modules/mod_lv_enhanced_image_slider/images/lpz/4.jpg
  • modules/mod_lv_enhanced_image_slider/images/lpz/5.jpg

Za kapłanów:

Panie Jezu Chryste, góra Oliwna jest miejscem ataku sił ciemności. W ogrodzie oliwnym szatan kusi, aby odrzucić mękę, cierpienie i zbawienie. To moment, w którym chce się odrzucić wszystko, byle już nie cierpieć. To stanie nad przepaścią swojej ludzkiej woli, gdzie ostatkiem sił udręczona dusza woła, jeżeli możesz odsuń ode mnie ten kielich. Spójrz proszę teraz na kapłanów, którzy w tej chwili przechodzą przez swoją górę Oliwną, samotni, opuszczeni, zawstydzeni, zniechęceni, odrzuceni, wyśmiani, pogubieni, poranieni. Przeciskają się przez tłocznie swego lęku, niepokoju, napięć, smutku i trwogi. Przerażeni swoimi wyborami, upadkami, słabościami i swoją niemocą, niezrozumieniem, brakiem wsparcia, bronią się ostatkiem sił przed pokusą nieufności, wobec Ciebie Panie, że to wszystko ma sens. Nawet jednej godziny nie chcieliśmy z nimi czuwać. My dobrze to wiemy Panie Jezu, że sumą tych boleści jest nasza obojętność. Nie mieli skąd wziąć pokarmu, Panie, bo my ich nie pokochaliśmy całym sercem. Przepraszamy Panie Jezu i prosimy za nich, za każde jedno serce, składamy na każdym z nich pocałunek miłości i wdzięczności, za to, że zdecydowali się zostawić wszystko i pójść za Tobą i za nami, za ich odwagę determinację, noce dylematów i zwalczania pokus, za każde „Ojcze Nasz”, wypowiedziane szeptem, za każde ucałowanie ołtarza, by rozpocząć Twoją Najświętszą Ofiarę, za uwolnienie nas z każdego grzechu w Twoje imię, za ich duchowe i fizyczne wołanie do Ciebie Panie, i za ich nieustanne walki odczuwane za nas, w Twoim mistycznym ciele. Za każdy ich krok z różańcem. Dodaj im sił, Panie Jezu. Tchnij na nich, swój Boski pocałunek, który ich rozraduje, jak w dniu zawołania. Panie nasz Stwórco wszystkiego, więc także ich dusz. Tobie wystarczy, by ich całkowicie odnowić, ale może oni już nie mają sił, by Ciebie nawet o to prosić, dlatego przyjmij wołanie z naszych serc. Panie, jeżeli to możliwe, odsuń od nich ten kielich, a jeżeli to jest potrzebne do oczyszczenia świata i zbawienia, to użycz im swojej boskości. Daj im pewność, jako nigdy wcześniej, że są wybrani przez Ciebie, że to nie była pomyłka, że są wyjątkowi i umiłowani i że wszystko im przebaczasz. Panie Jezu, Ty powiedziałeś pewnej duszy, „czy zanim skrytykowałaś mojego kapłana, najpierw się za niego pomodliłaś?” To jest pytanie skierowane do nas, Panie Jezu. Ile razy tak się stało, a raczej tak się nie stało? Ile myśli, słów, gestów, wstrętnych plotek, domysłów, ile osądzania i ani jednej modlitwy, albo tylko kilka i daliśmy sobie prawo. Ty prosisz o miłosierdzie, o przebaczenie, o ciche i pokorne serce. Ty widzisz i milczysz i my milczymy, ale nie w pokorze i cichości serca, ale zawstydzeni dzisiaj, nadzy, w prawdzie o nas samych.

Ty mówisz „znajdźcie jednego Sprawiedliwego”, a my mówimy, „nie jesteśmy sprawiedliwi”, ale prosimy Cię o usprawiedliwienie i przebaczenie. Panie Jezu Chryste, Twoje przenajświętsze delikatne dłonie, które wznosiłeś do Ojca, w błagalnych modlitwach za nas, tym razem załamały się i chwiałeś się na wszystkie strony, upadałeś i podnosiłeś się przerażony i udręczony, przyciskany ciężarem naszych namiętności, złośliwości, niewdzięczności, zbrodni, ohydy - w najstraszniejszych formach. Zmieniłeś się prawie nie do poznania. Wargi miałeś zsiniałe a włosy zjeżone, stałeś cały skąpany w pocie i wyczołgałeś się raczej, niż wyszedłeś z groty. Tam w tej ciemnej głębi, odczułeś skamieniałe serce człowieka, zobaczyłeś grymas jego twarzy upojonej rządzą namiętności i kokieterii ze światem. Zobaczyłeś upojone oczy i ciągle jeszcze nienasycone w obłędzie grzechu, w pragnieniu władzy, honorów, bogactw, zaszczytów i pochlebstw. Jak Twoje czyste oczy mogły na to patrzeć, w jakiej boleści ścisnęliśmy Twoje niewinne serce. Rzuciliśmy w Ciebie tym wszystkim, z szyderczym śmiechem sprzedaliśmy ciebie, za garść rozkoszy a tam w tej godzinie, Ty widziałeś Twój upadający kościół. A my, dziś tu obecni, w zjednoczeniu ze wszystkimi przebłagalnymi modlitwami, wznoszącymi się w tej chwili we wszystkich Twoich świątyniach, upadamy na twarz przed Tobą, okryci wstydem, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w Twój Najświętszy Sakrament, przypominając sobie słowa proroka, „od podeszwy nóg aż do szczytu głowy, nie ma zdrowego miejsca na jego uwielbionym ciele”. Całe Jego ciało, które jest żywą raną, drży i wstrząsa się, wydając głęboki rozdzierający jęk, szepcze „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Tak Ojcze, odpuść nam, zmiłuj się nad nami. Dziś Panie Jezu, pragniemy Cię przepraszać i błagać za Twoich apostołów, za twój kościół, który już z trudem podnosi poranioną głowę. Panie Jezu, chcemy płakać wspólnie z Tobą, nad losem tak wielu dusz, poświęconych biskupów, kapłanów, dusz zakonnych, osób konsekrowanych, którzy z powodu prób lub wypadków życiowych, przestali o Ciebie dbać i zostawili Cię samego. Wybacz Panie Jezu, nieśmiałość, brak odwagi, brak zaufania, a nade wszystko to opuszczenie, które sprawia, że dziś nie tylko Twoje oczy płaczą, ale krwawi też Twoje serce. Pozwól nam wynagradzać dziś ten gorzki ból, oziębłość, niewdzięczność i obojętność, obiecując Ci, że już nigdy nie zostawimy Cię samego. Proszę wspomóż nas swoją łaską, miłością, swoją mocą z wysoka, aby na nowo obudziły się w naszych sercach pragnienia, w odwadze żyć tylko z Tobą, w Tobie i dla Ciebie. Przepraszamy Cię, za wszystkie świętokradztwa, zwłaszcza za źle celebrowane Msze Święte. Ty Panie Jezu, nieskończenie wrażliwy, tyle razy byłeś zmuszany, by wstąpić do naszych nieczystych rąk i serc. Przyjmij dziś proszę, nasze łzy skruchy a razem z naszą ukochaną Mamą, będziemy Cię razem całować, a osłaniając Cię, odepchniemy fale goryczy, które otrzymujesz z coraz większą zawziętością i obojętnością. Ty Panie, pozwoliłeś, aby w dniu twojej męki przebrali Cię za obłąkanego, pragnąłeś zadośćuczynić za szaleństwo grzechu, za nieczystą szatę, splamioną interesownością i honorami, próżnościami i własnymi przywiązaniami, utratą godności królewskiej, której sam udzieliłeś przy konsekracji i powiedziałeś, że najbardziej upokarzającą częścią Twojej męki, była właśnie ta, w której byłeś przebrany za szaleńca. Wielki ból, sprawiają Ci dziś dusze, które sprawiają Ci te boleści, bo Jesteś nadal wyśmiewany przez wszystkie klasy ludzi i coraz mniej z Twoich umiłowanych staje w obronie prawdy.

Ty płaczesz i z żalem wyznajesz, jeśli ktoś się spowiada i nie dotrzymuje swoich postanowień, by Mnie nie obrażać, to jest raną dla Mojego Serca. Jeśli kapłan spowiada, głosi kazanie i udziela sakramentów a jego życie nie odpowiada słowom, które wypowiada ani godności sakramentów, których udziela, tak wiele ran Mi zadaje, jak wiele słów wypowiada i jak wiele sakramentów udziela. Gdy Ja w sakramentach przywracam im nowe życie, oni stroją sobie ze mnie żarty, zadają Mi rany a profanując je, przygotowują szaty, aby Mnie przebrać za szaleńca. Jeśli przełożeni nakazują cnotę, modlitwę i bezinteresowność, a sami prowadzą wygodne i rozpustne życie, są to rany, które Mi zadają. Jeśli przywódcy świeccy i Kościelni chcą przestrzegania praw, a sami są pierwszymi gwałcicielami prawa, rozdziera to ranami Moje serce. Ile ran Mi zadają? Jak ich jest wiele, jak jestem nimi zmęczony. Zwłaszcza, gdy pod przykrywką dobra, ukrywają truciznę zła. Och, jakże się ze Mnie naśmiewają, jak bym był ich zabawką i rozrywką, ale Moja sprawiedliwość prędzej czy później ich dosięgnie i ukażę surowo. Módlcie się moje dzieci, wynagradzajcie Mi te zranienia, które zadają Mi i sprawiają, że nie dają się poznać, jako ten, którym Jestem naprawdę. Wy wszyscy, którzy mnie kochacie, przyjdźcie uczyć się heroizmu, prawdziwej miłości.

Za nas samych

Jesteśmy tu dziś przed tobą Panie Jezu, spragnieni twojej miłości. Nie umiemy kochać i coraz mniej mamy sił. Prosimy Cię, ugaś w Swojej Przenajświętszej Krwi, pragnienia naszych pasji, pragnienia tak wielu ambicji, tak wielu próżności, rozkoszy oraz tak wielu namiętności. W Twoich ranach jest nasze zdrowie. Pozwoliłeś otworzyć tak wiele ran na swoim przenajświętszym Ciele, aby utworzyć wystarczającą ilość schronień dla naszych poranionych, słabych i grzesznych dusz. Grzech pozbawił nas korony i ukoronował hańbą i wstydem, i sprawił, że straciliśmy wszelkie prawa do czci i chwały. Twoje ukoronowanie cierniem, było zadośćuczynieniem za tak wiele naszych grzechów, popełnionych w myślach, zwłaszcza pychy. Tyle razy brakowało nam zaufania do ciebie i tak doprowadziliśmy twoje serce do rozpaczy. Przysięgaliśmy tyle razy wierność z rana u twojego świętego stołu a już wieczorem ośmielaliśmy się chodzić po drogach błotnistych i ohydnych. Nie byłeś dla nas atrakcyjny, tak jak atrakcyjnie pociągnął nas świat. Chcieliśmy nie myśleć o Tobie, dając sobie kolejną szansę, by jeszcze jeden raz, jeszcze jeden, ostatni raz, zakosztować owoców grzechu. Tak często naciągając Twoją miłość, cierpliwość, zaufanie i dobroć. Przepraszamy Cię Panie Jezu, za nasze słabe dusze o podwójnym sumieniu. Gdy u stóp ołtarza zapewniamy cię stanowczo o swej wiernej przyjaźni a w życiu towarzyskim, tak często wstydzimy się lub z lękiem i niepewnością wypowiadamy Twoje święte imię, zdradzamy tchórzliwie twój honor i twoje prawo.

Przyjmij Panie Jezu nasze błagania, w skrusze naszych serc, pragniemy uniżyć się przed tobą, jak jeszcze nigdy wcześniej, prosząc o przebaczenie i nowe namaszczenie, nowe wylanie Twojego Ducha, które po tych godzinach odnowi nasze siły, wypełni nas Twoim Boskim światłem i oczyści umysł i serce z pragnień, które nie są od Ciebie Panie. Daj nam wolność, prawdziwą wolność w radości Ducha, napełni nas pragnieniem jeszcze większej pokuty i zadośćuczynienia za nasze rany, jakie Ci zadaliśmy. Daj nam odwagę, Twoją odwagę Panie, byśmy wybierali to, co dla nas trudniejsze, mniej komfortowe, mniej atrakcyjne, byśmy pragnęli być ostatni. Wylej się rzeką na pustynię naszych dusz, daj siłę w próbach i zdecydowanie dokonaj w nas cudu, namaść nas, abyśmy słyszeli Twoje natchnienia i mówili o Tobie tak, jak ty chcesz nam siebie objawić. Porusz nasze serca szlachetnymi tematami, daj nam pragnienie wniknięcia jeszcze głębiej w modlitwę i kontemplację, by już nic, co na tym świecie, nie przyciągało nas tak, jak Twoje tajemnice. Porwij nas wreszcie, uchwyć, jak swoją zdobycz, przyciągnij nas mocniej do siebie i daj nam wniknąć w Boskość Twojego Najświętszego Serca, abyśmy mogli ujrzeć to, czego ani żadne oko nie widziało ani czego nie słyszało żadne ucho. Powiedziałeś też Panie, że czasy, które są obecnie, przysłoniła taka ciemność piekła, jaka jeszcze nie była nigdy wcześniej. Powietrze zgęstniało i wszystkie duchy nieczyste, chcą oderwać nas od Ciebie, na nieskończoną liczbę sposobów. Robią wszystko, co możliwe, by odłączyć nas od Twojego Najświętszego Serca. Słabniemy Panie coraz bardziej i czujemy jak mówi do nas Twoja i nasza Matka Przenajświętsza, musimy się już teraz modlić nieustannie, bo wystarczy chwila i upadamy. Ale Ty nie zostawiasz nas i mówisz, że jesteś teraz przy nas, tak blisko, jak byłeś wśród swoich pierwszych apostołów i obiecujesz nam taki stopień świętości, jaki jeszcze nie był zdobyty w historii kościoła świętego. Prosimy cię Panie Jezu, aby te wszystkie obietnice spełniły się na nas. Wiemy, że to odważne, o co prosimy, ale to pragnienie naszych serc, Twoich dzieci, urzeczonych twoją dobrocią, pociągniętych Twoimi słowami. Chcemy poczuć szaleństwo Twojej miłości, chcemy się zachwycić Twoim dziełem, które masz dla nas przygotowane, nie chcemy już dłużej czekać. Nie mamy już sił. Potrzebujemy Ciebie jeszcze bliżej, aż do przylgnięcia do Twojego Najświętszego Serca. Nie jesteśmy godni, bo wszyscy jesteśmy grzeszni, ale błagamy, nie patrz na nasze grzechy. Wystarczy, że wypełnisz nas swoim światłem. Wystarczy, że nas dotkniesz Panie. Wystarczy Twoje jedno słowo a będą uzdrowione nasze dusze. Spójrz na nas Panie, to Ty nas tu zgromadziłeś, nie z naszej, ale z Twojej woli tu jesteśmy. Wierzymy, że to nie przypadek. Panie Jezu, tak wielu ludzi śpi w domach, odpoczywa albo bawią się w przyjemnościach i rozkoszy. A my wybieramy Ciebie, chcemy do Ciebie, jesteśmy Ciebie spragnieni. Spójrz na nas Panie i pozwól nam Ciebie zobaczyć oczami serca i oczami duszy. Pozwól nam odczuć Twoją obecność, Twoją miłość do nas. Daj nam usłyszeć „pokój Mój wam daję, pokój mój wam zostawiam”, byśmy bez lęku w Twoją sprawiedliwość, ale w ufności wiary w Twoje miłosierdzie, wyznali nasze winy i otrzymali Twoje przebaczenie a przez ten akt skruchy i przebłagania, odrodzili się już dziś, z Twojego Świętego Ducha i nazywali się twoją resztą.

Maryjo, o Matko nasza, przyjdź nam z pomocą i dziś, w tej godzinie. Przygotuj nasze serca na uczczenie Twojego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Pana Jezusa. O Matko kochana, chcemy teraz włożyć nasze serca we wnętrze Twojego. Ty nad nimi pracuj, wznieś je w świętej miłości Boga i przemień je. Odsłoń sekrety naszych serc, Twoim światłem rozprosz jego złudzenia, Twoją łaską ozdabiaj je w cnoty, abyśmy mogli nazywać się córkami i synami Twoimi. Przepraszamy, że tak łatwo wpadamy w gniew, byle co nas niepokoi, obrażamy się z byle powodu, jesteśmy tak trudnymi dla otoczenia. Brakuje nam wrażliwości, upieramy się przy swoim zdaniu, jesteśmy leniwi, opieszali, powolni, pozbawieni zapału, pesymistycznie nastawieni. Przykładamy tak często, zbyt dużą uwagę do jednego słowa i wydaje się nam to już aluzją, zniewagą, lekceważeniem. Ile ran zadajemy tym naszym bliskim roztrząsając, a później milcząc. Oddajemy Panie Jezu wszystkie osoby, z którymi mieliśmy konflikty w ostatnich dniach i przepraszamy. Za nasze chowane urazy, za złośliwości, za obgadywanie, szemranie za plecami, za kłamstwa i oszczerstwa, za osoby, które oplotkowaliśmy bez ich obecności i wiedzy - przepraszamy z całego serca. Chcemy teraz pokazać Ci te osoby Panie Jezu i prosimy o błogosławieństwo i szczególne dary Twojego serca, właśnie dla nich, prosząc o przebaczenie, za nasz język, egoizm i zazdrość. Taka jest prawda o nas Panie, uzdrów w nas, ten wstydliwy, słaby odruch naszej natury. Wlej w nasze serca szczególną miłość do tych osób i pragnienie zadośćuczynienia im w czynie i w modlitwie, za naszą wyniosłość, chciwość, skoncentrowanie na sobie, próżność i pragnienie by być podziwianymi i chwalonymi za to, że cały czas szukamy uznania w oczach świata, za tęsknoty, za wrażeniami, za to, że jesteśmy ogarnięci sprawami społecznymi, za nasze powierzchowne sumienia, zmieniające się za każdym podmuchem opinii, mody. Przebacz nam Panie Jezu i prosimy daj nam dar ubóstwa wewnętrznego i skromności. Zatrzymaj nas w naszym niepohamowanym pochodzie ku otwartej przestrzeni zepsutego świata. Depczemy naszymi nogami przez nasze światowe życie, Twój zakrwawiony krzyż, Jezu Chryste – przebacz za pragnienie rozrywek, za marzenia o ideałach świata, za pragnienia samorealizacji, za szukanie własnych przyjemności, za narzekanie na jedzenie, ubrania, piękny nowy dzień, który nam stwarzasz. Ulituj się nad wszystkimi Panie, którzy żyją wśród przepychu, prowadzą komfortowy tryb życia, zamożnych, wpływowych, za tych, którzy przyjmują, jako godziwe, wszelkie nowości w zwyczajach, wszelkie rozrywki towarzyskie, wszelką formę podniety zmysłów i zabawy, za wszystkie wynalazki wyrafinowanej zmysłowości, wynaturzone instynkty, dwuznaczne i niebezpieczne rozrywki zebrania i zabawy światowe, za wszystkie te żądze, które rozpalają zmysły i prowadzą do przepaści. Przebacz Panie, przebacz i zmiłuj się nad nami i nie pozwól już nam nigdy więcej ulec żadnej z nich. Oddajemy się uroczyście Niepokalanej Dziewicy Maryi i błagamy, obmyj nas Matko we Krwi Twojego Syna, wylanej dla nas, podczas ubiczowania Jego Ciała. Kropla po kropli, aby żadna z nich nie była za nas na darmo wylana. Zanurz nas w kałużach tej przenajświętszej Krwi i błagaj Maryjo za nami, wypowiadając nasze imiona i wszystkich tych, za którymi się dziś wstawiamy. Błagam o łaskę czystości wstrzemięźliwości, by od dziś budziło to w naszych sercach wstręt i obrzydzenie. Skąpany we Krwi, płaczący nad tą ohydą, Jezus, ubiczowany przez bezwstyd nas wszystkich, błaga o litość. Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nad nami.

Za nasze dzieci

Litości Jezu i Królu, dla nas, matek i ojców, którzy jesteśmy nadmiernie pobłażliwi dla swoich dzieci. Nie uczymy ich wstydliwości, skromności, prostego i ubogiego życia, że tak często odpuszczamy sobie, lekceważymy, nie chcemy widzieć i słyszeć i za to, że tak często ich nie widzimy i nie chcemy słuchać, bo jest to dla nas nieciekawe, nudne, nie tak ważne jak nasze dorosłe sprawy. Prosimy o litość i szczególną opiekę dla tych dzieci i młodzieży, które w tej chwili błądzą i gubią się w ciemnościach świata, używkach alkoholu, narkotykach, nieczystości, którą plamią swoją niewinność, nie szukają Ciebie, nie słyszą Twoich poruszeń, duszą twoje serce, wyśmiewają Cię nie wierzą w Twoją miłość i nie chcą się nazywać Twoimi dziećmi. To nasza wina Panie. Przepraszamy, że nie mówiliśmy im o Tobie, nie kierowaliśmy ich kroków w Twoją stronę, ale w stronę świata, rozwoju, pracy. Była za to często chęć zainwestowania naszych niespełnionych pragnień i pasji a zapomnieliśmy, że to Ty miałeś stać się pasją ich życia. Ratuj nasze dzieci Panie. Daj im łaskę powrotu i nawrócenia. Dzieciom, które uciekły z domu, pragnienie powrotu. Rodzicom przywróć dar mądrości, pokoju serca, miłości i zrozumienia, by mówili do siebie sercem wzajemnie skruszonym i wzajemnie przebaczającym. Przebacz Panie Jezu, za ich okrzyk „Nie ma Boga” za okrzyk nienawiści, za tych, którzy usuwają Cię ze swojego życia, za wykluczenie Ciebie z serc całych rodzin z domowego ogniska, za to, że nie zajmujesz więcej miejsca, niż zwierzęta i kwiaty w tych mieszkaniach. Za przekleństwa Twojego kościoła, krytykę, wyśmianie, za przekleństwa Eucharystii i za tych, którzy przychodzili, by upaść do Twoich stóp a chwilę później ulegli pokusom świata i sami obrali dla siebie piekło. Przebacz nam naszą niedojrzałość rodziców, brak cierpliwości, zrozumienia, zasłuchania, obojętność. Prosimy Panie Jezu, napełni nas nową miłością i gorliwością w wychowaniu naszych dzieci. Pragniemy teraz zamknąć ich serca w Niepokalanym sercu Maryi i powierzyć jeszcze raz ich życie jej opiece.

Rodzice, zobaczcie twarze waszych dzieci, pobłogosławcie ich, oddajcie ich Matce Bożej. Pozwólcie, aby Maryja realizowała swój plan dla waszych dzieci, nie przeszkadzajcie jej. Niech wasza modlitwa będzie wsłuchiwaniem się w natchnienia, które Maryja będzie wam przekazywać jak prowadzić wasze dzieci do Boga. Rodzice, przytulicie wasze dzieci, pobłogosławcie je i przebaczcie im wszystko. Kiedy wrócicie do domu, poproście je o przebaczenie, przeproście za wasze grzechy, winy, krzywdy, które im zadaliście, niech pojednanie dokona się pomiędzy rodzicami a dziećmi, dziećmi a rodzicami.

Odwiedza nas 5 gości oraz 0 użytkowników.