Sesje modlitwy o uzdrowienie wspomnień i przeszłości na podstawie książki ks. Jana Reczka
"To Jezus leczy złamanych na duchu".
Sesja I - modlitwa o odpuszczenie grzechów przodków naszych
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego…
Panie Jezu Chryste!
Ty jesteś jedynym Zbawicielem człowieka wczoraj, dziś i na wieki. Ty jesteś jedynym Zbawicielem moim.
Wiem, że potrzebuję Ciebie, bo tylko Twoja Krew ma moc wybawić Mnie z odziedziczonego po przodkach złego postępowania.
W Twojej Krwi jest zwycięstwo nad obciążeniami i zasadzkami zła – także nad tymi, które biorą początek w ich życiu.
Do Ciebie zatem przychodzę dzisiaj z prośbą o łaskę wolności od wszelkiego zła popełnionego przez moich rodziców, dziadków i wcześniejsze pokolenia. Jeśli skutki ich grzechów ciążą na mnie i na mojej rodzinie, Ty stań między mną a nimi i przetnij jakikolwiek wpływ zła. Przerwij dzisiaj wszelki łańcuch wpływu duchów nieczystych, który dosięgnął mnie i moich bliskich z powodu tamtych nieprawości. Ty w którym Szatan nie ma nic swojego, któryś jest świętym Boga, jedynym Sprawiedliwym, postaw zaporę wszelkiemu udręczeniu ducha, duszy i ciała, do którego zło miało prawo i dostęp otwartymi w przeszłości – przez słowa i czyny przodków – drzwiami.
W imieniu swoim i tych, których ziemskie życie poprzedziło moje zrodzenie, wyrażam żal za popełnione przez nich grzechy.
Zwłaszcza za… (jeśli ma ktoś świadomość konkretnych ich grzechów, niech w ciszy, w sercu je wypowie). Proszę też w ich imieniu wszystkich przez nich skrzywdzonych – żyjących na ziemi i w wieczności – o przebaczenie. Równocześnie, jeśli którykolwiek z ich krzywdzicieli czeka przed Bogiem na wybaczenie krzywdy wyrządzonej moim przodkom, oznajmiam, że w ich imieniu wybaczam i proszę Boga o miłosierdzie dla winowajcy.
W imieniu ich i swoim wyrzekam się Szatana i wszelkich spraw jego. Wyrzekam się wszystkich duchów nieczystych, a zwłaszcza:
- złego ducha niewiary, przekleństwa, wróżb, czarów, spirytyzmu, okultyzmu, astrologii, jasnowidztwa, bioenergoterapii, medytacji transcendentalnej, kuszącego do praktyk religii Wschodu, buddyzmu, reiki, każdej innej formy nie podanej tutaj, ale szczerze za nią żałując, jeżeli taka była);
- złego ducha samobójstwa, zabójstwa człowieka narodzonego, zabójstwa człowieka nienarodzonego i jakiegokolwiek zniszczenia życia;
- złego ducha cudzołóstwa, niewierności małżeńskiej – i wszystkich innych złych duchów z nimi współdziałających.
Jezu, wraz z Tobą patrzę na przeszłe pokolenia i wraz z Tobą ogłaszam, że przebaczam im wszelkie ulegnięcie diabelskiej pokusie i konsekwencje, które również ja musiałem lub muszę dźwigać.
Powtarzam za Tobą: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzieli, co czynią. Niech dar Twojego odkupienia zdejmie z nich dzisiaj wszelką odpowiedzialność za dokonane zło. Przyjmij też mój żal za te moje grzechy, za które spada jakakolwiek odpowiedzialność także na
moich przodków.
Ojcze nasz…
Najświętsza Maryjo, Święci moi Patronowie, św. Józefie, św. Rafale Archaniele, święci obecni wśród nas poprzez relikwie, patronowie moich przodków, patronowie moich rodziców, mojej żony, mojego męża, patronowie moich dzieci dopełnijcie swoim wstawiennictwem tej modlitwy.
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Miłosierny Boże! Dziękuję też w tej modlitwie za wszystkie święte czyny moich ojców. Za trwanie przy Tobie i nieskażoność wiary, za szacunek dla życia swojego i drugich, za umiłowanie poczętych dzieci jeszcze przed ich narodzeniem i za wyzbycie się nienawiści nawet wobec nieprzyjaciół. Dziękuję za wierne małżeństwa moich przodków i nieskalane relacje z bliźnimi. Wiem, że jesteś wierny swojemu słowu, iż okazywać będziesz łaskę aż do tysięcznego pokolenia tym, którzy Cię miłują i przestrzegają przykazań. Niech więc na mnie, uwolnionego dzisiaj przez Krew Baranka od dziedzictwa ciemności, spłynie obfite Twoje
błogosławieństwo.
Chwała Ojcu… 3x
Sesja II – modlitwa obejmująca czas naszego poczęcia
Panie Jezu Chryste!
Dziś pragnę oddać Tobie czas mojego życia pod sercemMatki.
U Ciebie, jako jedynego Pana mojej historii i jedynego Zbawcy, szukam wybawienia ze wszystkich braków miłości moich Rodziców i z trudności, których wtedy doświadczyłem. Tobie zatem powierzam chwilę mojego poczęcia; przedstawiam Ci moich Rodziców w tamtym czasie. Jeśli brakowało im wtedy Twojego błogosławieństwa lub otwartości serca na dar nowego życia, ulecz teraz swoim Miłosierdziem ranę mojej duszy i zlej na to obolałe miejsce błogosławieństwo niweczące skutki wszelkiej zasadzki Złego.
Powierzam Ci nastawienia rodzicielskie czasu oczekiwania i dnia mojego narodzenia. Wszelkie przejawy bojaźni, niechęci, braku akceptacji, spodziewania się dziecka odmiennej płci, wszystkich innych powodów – ogarnij dzisiaj Miłością, która dopełni braków ich
miłości, zagoi zadane ich postawami, słowami i czynami rany, na zawsze oddali duchy nieczyste dopuszczone wtedy do mojego życia.
Powierzam Twojej Miłosiernej Miłości wszystkie negatywne przeżycia mojej Matki, które i dla mnie stały się boleścią; zwłaszcza wszelkie niezrozumienie, brak miłości i czułości, które doświadczyła ze strony mego Ojca – na przekór jej oczekiwaniom – w
wymagającym dla niej czasie.
Oddaję Tobie także ludzi i sytuacje, które zostały wykorzystane przez zło dla wzbudzenia w jej sercu nieprzychylności lub bojaźni wobec mnie.
Jezu, wraz z Tobą patrzę dzisiaj w tę najbardziej odległą perspektywę mojego życia i wraz z Tobą ogłaszam, że przebaczam moim Rodzicom wszelki brak należnej mi miłości. Nie poczytaj im tego grzechu! Niech Twoja Miłość także ich dzisiaj oczyści, uświęci i
da miejsce jak najbliżej Ciebie. Przedstawiam Ci, jako wynagrodzenie ich ułomności, te późniejsze chwile, w których uradowali się mną, w których ucieszyli się i dziękowali Bogu, że jestem chłopcem (dziewczynką).
A jeśli takich chwil nie było, niech uzupełnieniem ich słabości i uleczeniem jej skutków we mnie będzie Miłość Boga do mnie.
Bóg Ojciec mnie chciał. Radował się, że jestem mężczyzną (kobietą).
Posłał Ciebie, byś mnie ocalił na mojej drodze życia – przez Niego zaplanowanej, upragnionej i oczekiwanej.
Niech Twoja Krew – cena Miłości Boga do mnie – będzie wyzwoleniem i ratunkiem także dla moich Rodziców w ich ułomnościach i brakach wobec mnie.Maryjo, Matko moja! Ty nosiłaś w sobie Boże Dzieciątko Jezus. Przyjmij dzisiaj do Twego łona moje pierwsze 9 miesięcy życia. Niech przy Twoim Niepokalanym Sercu ten doniosły etap mojej ziemskiej historii zostanie uzdrowiony. Ty sama przestaw Bożemu Synowi ten mój czas, aby go oczyścił. Niech Twoja miłość będzie dopełnieniem miłości mojej Matki.
Twoje poddanie Bogu – dopełnieniem jej poddania. Twoje oczekiwanie dziecka – dopełnieniem jej oczekiwania.
Niechaj ogłoszenie Twojej zgody: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”, zabrzmi teraz nade mną i nad niedoskonałą zgodą mojej Matki na takie dziecko, jakie dał Bóg.
Przez modlitwę i miłość Twego Niepokalanego Serca, Maryjo, niechaj dzisiaj narodzę się na nowo. Niech narodzę się wolny, czysty i kochany. Niech te 9 miesięcy będzie źródłem jedynie życia, już oswobodzonego od ciemności i braku Miłości Bożej.
Święty Józefie, Oblubieńcze Niepokalanej Matki i Opiekunie Dzieciątka, przyczyń się za mną!
Niech Twoje zasługi i modlitwa będą drogą łaski, uzupełniającej braki miłości w sercu mojego Ojca i innych moich bliskich, którzy towarzyszyli Matce i mnie – przed dniem narodzenia.
Wstaw się przed Bogiem za mną i moimi krewnymi. Ty, którytak bardzo doświadczyłeś, jak niełatwe i tajemnicze są drogi życia rodzinnego przygotowane przez Boga człowiekowi. Przez Ciebie na nasze życie niech spłynie potrzebne nam zmiłowanie.
Chwała Ojcu… 3x
Sesja IV – modlitwa za czas dzieciństwa (grzechy, zranienia, urazy)
Mój Aniele Stróżu!
Gdy ja pozostawałem jeszcze w nieświadomości dziecka, Ty – kontemplując Oblicze Ojca – w moim imieniu oddawałeś Mu chwałę. Ty okryłeś czas mego dzieciństwa wielkim uwielbieniem Boga. Dopomóż mi teraz swoim wstawiennictwem, aby cała moja droga była wolna od wpływów złego ducha lęku, od trwogi, która zatrzymuje mnie w uwielbieniu Bogu.
Panie Jezu, Ty jesteś Światłością, która w ciemności świeci. Przyjdź zapanować nad ciemnością, która ogarnęła mnie na drodze życia, wtargnęła do mojego umysłu i zatruła moje serce. Ponieważ Ty jesteś ze mną, nie lękam się spojrzeć w ciemną dolinę przeszłości, w której zło tyle razy zraniło moją duszę.
Proszę Cię Panie Jezu, popatrz razem ze mną na te chwile mojego dzieciństwa, na te sytuacje i ludzi, którzy wycisnęli piętno grozy na mojej pamięci, wyobraźni i w uczuciach, ale także wypalili znamię na mojej podświadomości i jakiejkolwiek sferze mojej osobowości.
Popatrz na zło, które korzystając z tego zranienia, operowało lękiem wiele razy w moim życiu. I wypowiedz nade mną z mocą słowo: „Nie lękaj się…!” (wstaw tu swoje imię). Oddaję Twoim miłosiernym rękom, kochany Zbawicielu, wszystkie te doświadczenia:
- sytuacje niebezpieczeństwa, zagrożenia życia lub zdrowia (wymień w ciszy te które pamiętasz lub wiesz od innych), wypadki…;
- karanie przez Rodziców i nauczycieli – zwłaszcza w atmosferze gniewu i niepowściągliwości, a także bojaźń i duchowy ból związane z karą i spodziewaniem się jej;
- przerażenie w sytuacjach przerastających moją dziecięcą siłę i odporność: widok krwi, obraz konającej bliskiej lub obcej osoby, pijanego (Ojca, brata, dziadka, wujka i innych);
- złość psa, który się rzucił na mnie lub nawet pogryzł;
- a także chwile fizycznej ciemności (w lesie, w mieszkaniu, piwnicy, strychu i innych), w której czułem się bezradny i zagrożony.
Przechodzę myślą mój czas przedszkolny i zapraszam Cię do lat szkolnych.
Składam w Twoim Sercu moje spotkanie z nauczycielem, księdzem, woźną, kolegą – chuliganem. Ty wiesz jak bardzo brakowało mi w tych dniach poczucia bezpieczeństwa.
Powierzam Ci te chwile, w których źle przeżyłem władzę nade mną sprawowaną, a zwłaszcza tę w której zaznałem zawstydzenia z powodu omyłki lub złej woli szanowanego Autorytetu.
Oddaję Ci też ciemności tej chwili, w której (człowiek, którego mam na myśli) nie uszanował intymności mojego ciała i słusznegopoczucia wstydu; wykorzystał swoją pozycję dorosłego i ulegając ciekawości i żądzy złamał moje dziecięce sumienie.
Weź wreszcie ode mnie, Panie Jezu, wszelkie te doświadczenia grozy, które przyjąłem z agresywnego świata telewizji (filmu, gazet, widoku walk sportowych). Ty wiesz, że po obejrzeniu pewnych programów płakałem i nie mogłem spać. Ty znasz także to, co kilka lat później obciążyło zamętem moje sumienie i uczucia. Oddaję Ci całkowicie te szkodliwe dla mnie wrażenia i moje dziecięce reakcje lat późniejszych. Wyrzekam się ich wpływu na mnie.
Udziel mi też łaski, Panie, abym po każdym spotkaniu ze światem prezentowanym na szklanym ekranie, umiał przed spoczynkiem zwrócić się jeszcze do Ciebie. Niech ostatnia myśl należy zawsze do Boga. Niech wszystko czego doświadczę, co we mnie wkroczy, zostanie zanurzone w Oczyszczającej Miłości. Niech każda noc otuli mnie wolnego od złego doświadczenia, o które tak łatwo w ludzkim przemyśle rozrywki.
[Powierz teraz Zbawicielowi inne sytuacje, które sobie przypominasz z lat młodości. Niech nic nie pozostaje takiego, co nie byłoby poddane Jego Miłosierdziu].
Czerpiąc moc z tego, że Ty jesteś ze mną, Panie Jezu ogłaszam, że wraz z Tobą przebaczam tym, którzy przyczynili się do obciążenia mnie lękiem: Ojcu, Matce, Bratu, Siostrze, Nauczycielowi (wymień w myśli konkretnego), Sąsiadowi, Księdzu, Krewnemu…
Wiem, że nie byli świadomi, co z ich powodu dokonuje się w mojej duszy. Ogarnij każdego z nich swoją przebaczającą Miłością i błogosław im.
Wyrzekam się złego ducha lęku i wszelkiego udręczenia, które sprawiał w mojej duszy. Oddaję Ci Jezu moje lęki. Oddal je ode mnie
na zawsze.
Ojcze zbaw mnie ode złego… Pozostając w jedności z Twoim Synem, proszę zbaw mnie…
Ojcze nasz…
Maryjo, Matko moja! Dopełnij swoim wstawiennictwem tej mojej modlitwy.
Pod Twoją obronę…
Dobry Pasterzu! Ty zwyciężyłeś zło, które tyle razy mnie przeraziło, zahamowało mnie w spełnieniu woli Ojca, było powodem cierpienia.
Dziękuję Ci Jezu! Niczego się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną…
Psalm 23:
Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie odpocząć mogę, orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po ścieżkach właściwychprzez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażby, przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.
Stół dla mnie zastawiasz na oczach moich wrogów, Namaszczasz mi głowę olejkiem, kielich mój pełny po brzegi.
Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni życia.
I zamieszkam w domu Pana po najdłuższe czasy.
Sesja V – modlitwa za czas lat młodzieńczych (przebaczenie osobom, które nas krzywdziły)
Jezu, poraniony dla mnie Zbawicielu. Weź mnie za rękę.
Poprowadź mnie drogą tej niełatwej modlitwy… Uchwyć mnie mocno, bym miał odwagę patrzeć w moje poranione serce. Mogę to uczynić tylko świadom Twojej miłości i bliskości. Mogę to uczynić tylko z Tobą.
Udziel mi szczególnej mocy Ducha Świętego, abym mógł popatrzeć ze spokojem w te chwile mojego życia, do których nigdy nie chciałbym wracać, ze względu na ciężar i ból, który sprawiły w mojej duszy.
Daj mi wielką ufność Twemu Miłosierdziu, abym umiał Tobie jako Lekarzowi powierzyć ranę, która sprawia mi cierpienie.
Proszę Cię wreszcie, wlej dzisiaj w moje serce Twoją przebaczającą Miłość. Jeszcze nie rozumiem, jak to jest możliwe, ale chcę razem z Tobą przebaczyć każdemu człowiekowi, który mnie zdradził, skrzywdził, potraktował wrogo, który mnie zawiódł.
Panie popatrz razem ze mną na mój dom rodzinny. Na mnie stojącego przy Ojcu, Matce i rodzeństwie. Ty wiesz, że obok chwil pięknych i wzniosłych naznaczyły naszą historię chwile ciemne, brudne i przykre.
Oddaję Ci dzisiaj te sytuacje i postawy, które uderzyły w moje serce niesprawiedliwością, brakiem należnej w rodzinie miłości i wzajemnego wsparcia, zaprzeczeniem rodzinności. W sposób szczególny weź w swoje ręce:
- krzywdę, którą wyrządzał mój Ojciec nałogiem, agresją kierowaną do (matki, do wszystkich domowników);
- krzywdę wyrządzoną mi przez Ojca lub kogoś z bliskich poprzez agresję wobec mnie, maltretowanie, wyzywanie, wulgaryzmy, wykorzystanie seksualne;
- cierpienie, które przeżyłem z powodu nieobecności Rodziców (zajętych pracą, handlem, interesem; wyrwanych z domu przez jakąś
niesprawiedliwość, prześladowanie polityczne, złośliwość innych)
- nierówność, której zakosztowałem w traktowaniu mnie gorzej niż siostry, brata…
Jezu, opierając się o Ciebie ogłaszam, że przebaczam winnym te i inne krzywdy i proszę Cię o błogosławieństwo dla nich.
Wraz z Tobą Panie, kieruję wzrok na czas mojej młodości i wchodzenia w życiową samodzielność. Weź i ukryj w swoim sercu tę niesprawiedliwość, której doświadczyłem przeżywając ważny próg (egzaminu, złożenia pracy dyplomowej, magisterskiej, poszukiwania
pracy, możliwości nowego stanowiska,…).
Oddaję Twojemu Miłosierdziu tę złośliwość, której zaznałem ze strony uczestniczących w tej sytuacji ludzi (egzaminatora, komisji, odpowiedzialnych za tamtą sprawę), którzy kierowali się (znajomościami, pieniędzmi, osobistymi sympatiami…), a nie prawdą.
Wraz z Tobą przebaczam im dzisiaj tę niesprawiedliwość i proszę o błogosławieństwo dla nich.
Ogarnij czułością swojego Serca moje młodzieńcze uczucia, a zwłaszcza tę relację, którą teraz mam przed oczami. Ty wiesz, co przeżyłem, gdy zostałem potraktowany lekko, wprost zabawowo. Ty jeden znasz mój ból w tym najdelikatniejszym miejscu mojego serca, gdy zostałem odsunięty wzgardliwie, bez żadnej wrażliwości.
Przebaczam tej osobie dzisiaj i proszę Cię o błogosławieństwo dla niej.
A teraz okryj swoim Miłosierdziem ten trud, który jest związany z historią założonej przeze mnie rodziny. Ty wiesz, ze względu na które przeżycia i jak bardzo krwawi moje serce. Oto patrzę, ze spokojem danym przez Ciebie, na mojego męża, żonę, teściów, człowieka, który mi zabrał współmałżonka, współmałżonkę, kolegów, którzy wciągnęli męża w nałóg, koleżanki, osobę która poprzez nierozwagę na drodze odebrała życie bliskiej mi osobie i inne osoby. Na dzieci raniące swoją niewdzięcznością i niewiernością zasadom, które im były wpajane…
Nie chcę dla nikogo z nich kary. Wyrzekam się wszelkiej pomsty u odwetu. Przebaczam razem z Tobą. Przebaczam, jak Ty przebaczyłeś. Przebaczam ze względu na Ciebie. Twoja obecność przy mnie jest najcenniejsza. Niech żadne złe myśli i uczucia jej nie pomniejszą. I proszę o błogosławieństwo dla nich. Pociągnij ich do siebie. Zbaw ich Jezu.
Oddaję też Twojemu Miłosierdziu tych, którzy mnie oszukiwali w pracy (w sąsiedztwie, w innych relacjach). Ból związany z tą nieprawością i poniesioną przeze mnie szkodą składam w Twoich Ranach, Jezu.
Przebaczam także i tym ludziom. Błogosław im!
Zbawco mój, wiem że nie oburza Cię moja szczerość.
Pragniesz bowiem, abym nic nie taił przed Tobą. Przyjdź teraz z Miłosierdziem do rany mojego serca i ran mojej wiary zadanych w spotkaniu z Twoimi sługami – ludźmi Kościoła.
Znasz Jezu, zawód którego doświadczyłem w spotkaniu z kapłanami, w konfrontacji mojego serca z biskupami, a zwłaszcza zbulwersowanie postawą księdza, siostry zakonnej, których teraz mam na myśli. Tak bardzo chciałem w nich spotkać Ciebie, osobę i
troskę Dobrego Pasterza, pomoc, o której głosisz w Ewangelii, że jest niesiona owcy słabej, chorej i zagubionej. Spotkałem ludzką słabość, sytą władzę, bezduszny urząd i rzemieślniczą rutynę. Oddaję Ci ten zawód, którego doświadczyłem, gdy uświadomiłem sobie aktualność słów Apostoła, że wszyscy szukają swojego pożytku, a nie – Chrystusa Jezusa. Oddaję Ci ból serca, gdy zobaczyłem, że Kościół, który nie jest wierny prawdzie, traci blask Oblubienicy Chrystusowej. Wzbudziło to we mnie bolesną niechęć do Ciebie.
Przepraszam Cię jeszcze raz za gorycz wypowiedzianych wtedy słów, w których wyrzucałem Ci, że Kościół, jaki mi dałeś spotkać, nie jest
nikomu potrzebny. W tym zdaniu nie było prawdy. Teraz wiem, że Ty pierwszy cierpiałeś w tamtych chwilach… ty w sercu pasterza dusz, w godzinie, w której rozczarował, zostałeś związany, zakneblowany i wrzucony do ciemnicy…
Patrzę dzisiaj razem z Tobą na każdego z Twoich sług, którzy zranili mnie swoją ludzką słabością. Nie pytam już dlaczego na zwyczajne człowieczeństwo nakładasz Dar, który ich przerasta. Nie pytam, dlaczego nie przemienisz każdego z nich, nie przetopisz tak, aby już Ciebie więcej nie zasłaniali, aby nikt nie zakwestionował Ciebie w ich słowach i znakach…
Przebaczam im razem z Tobą, Panie. Przebaczam, że swoim brakiem Ewangelii, brakiem szukania Prawdy, brakiem pielęgnowania Jej nade wszystko – zakryli przede mną piękno Kościoła. Przebaczam, że nie objawili mi Twojej świętości.
To chyba wszyscy, którzy byli narzędziem mojego skrzywdzenia na drodze życia. Skoro powierzam Tobie Panie Jezu, historie z nimi związane, niech one już nie będą dla mnie trudem, ani boleścią. Niech złość tych chwil zatonie w oceanie Twojego niezgłębionego Miłosierdzia .
Ojcze nasz…
Chwała Ojcu…
Sesja VI – wyrzeczenie się zła, które przyjęliśmy w sposób świadomy lub nieświadomy
„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”
Panie Jezu, Ty to wyswobodziłeś mnie z grzechu i wszelkiej zależności od Złego, w której przyszedłem na świat.
Dziękuję Ci za to, że w chrzcie świętym podarowałeś mi wolność, na którą niczym nie zasłużyłem. Całą zapłatę uiściłeś Ty – swoją Krwią. Dziękuję, ilekroć prosiłem o Miłosierdzie, przez sakrament pokuty odnawiałeś w moim sercu nieskrępowanie Bożego Dziecka.
Dzisiaj pragnę Cię prosić o przywrócenie mi całej możliwej niezależności od zła. Ty możesz mnie obmyć z wszelkiego wpływu tych pragnień, myśli, słów i czynów, które zasiane przez Szatana w czyimkolwiek sercu, zaciążyły na moim życiu.
„Ty wyzwalasz z sideł myśliwego”.
Twojej boskiej władzy i zbawczej mocy oddaję wszelką grzeszną ciekawość, nieświadomość i głupotę, które zaprowadziły mnie na drodze życia w sprawy Złego.
Od dziś niech całkowicie i wyłącznie należą do Ciebie, Jezu:
- zainteresowanie praktykami magicznymi i spirytystycznymi;
- zajmowanie się niepotrzebne lub nadmierne sprawami diabelskimi, traktowanie ich jako zabawę lub przygodę;- nazywanie siebie lub kogoś innego Szatanem, diabłem, diabełkiem lub podziwiając, zazdroszcząc, pożądając niezwykłych umiejętności czarnoksiężnikiem; odgrywanie z upodobaniem roli diabła w zabawach;
- zainteresowanie się horoskopami, pobudzenie ciekawością do czytania ich w gazetach, Internecie;
- udział w seansach, nawet żartobliwych, w których przywoływana była osoba lub moc Szatana, wzywane były złe duchy lub duch kogoś
zmarłego;
- jakiekolwiek poszukiwania poza Tobą wiedzy lub mocy ponadludzkiej – także w szczerej intencji pomocy sobie lub drugiemu człowiekowi; kontakt z jasnowidzem, bioenergoterapeutą; wróżbitą, magiem; udział w kursach reiki, medytacji poza chrześcijańskiej, transcendentalnej i innych
- powierzone komuś obiecującemu mi szczęście lub spełnienie mojej woli zdjęcia, włosy, paznokcie i inne jakiekolwiek przedmioty – wyrzekam się ich, oddaję Twojej władzy, ogłaszam, że nie są już ani trochę moją własnością. Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi
rzeczami i z ludźmi, w których rękach one pozostają.
Wyrzekam się wszystkich przytoczonych spraw, zwłaszcza tych, przez które świadomie wchodziłem w niebezpieczeństwo lub grzech. Żałuję tego i postanawiam być od nich na zawsze wolny. „Tyś moją ucieczką i twierdzą” . Panie Jezu Chryste, nie chcę innego oparcia, ani innej pomyślności, niż w Tobie. Stań między mną, a wszelkim szukaniem szczęścia, które było dla mnie zasadzką i zagrożeniem. W Twojej wyłącznej władzy niech pozostaje:
- szukanie doświadczeń religijnych lub psychicznych, także oferowanych pod szyldem ćwiczeń sprawności umysłowej w grupach lub praktykach niechrześcijańskich;
- ćwiczeń walki lub jakiejś umiejętności, z którymi wiązało się powtarzanie słów lub formuł nieprawdziwych lub dla mnie niezrozumiałych;
- poddanie się tajemniczym lub otwarcie niechrześcijańskim rytom, obrzędom, słowom, gestom o charakterze inicjacyjnym.
Wyrzekam się wszelkiego duchowego zaangażowania w religie niechrześcijańskie lub obrzędy o nieznanym pochodzeniu.
Jeszcze raz powierzam Tobie Jezu, wszelki czas, w którym nie było Ciebie w moim życiu:
- długi czas bez sakramentu pokuty i Komunii Świętej;
- zatwardziałość w grzechu pijaństwa, cudzołóstwa, trwanie w małżeństwie niesakramentalnym, poddania się zabiegowi aborcji, namawianie do grzechu aborcji, bezpośrednie lub pośrednie doprowadzenie do aborcji, kradzieży ; Wszystkie tamte dni okryj głębią niezmierzonego Twego Miłosierdzia, aby żadne zło w nich mające początek, nie ciążyło już nigdy nade mną.
„Ty wyzwalasz od słowa niosącego zgubę”. Wyzwól mnie dzisiaj:
- od każdego przekleństwa i złorzeczenia wypowiedzianego pod moim adresem;
- od słów, przedmiotów i zabiegów magicznych, przez które chciano mnie skrzywdzić;
- od skutków jakiegokolwiek kontaktu z sektami lub osobami, które chciały mi zaszkodzić swoją duchową mocą, słowem lub działaniem;
- od mojego nierozumnego przyzwolenia na jakąkolwiek z tych szkodliwych relacji lub wpływów.
Także Tobie Zbawicielu, oddaję wszystkie słowa przeze mnie wypowiedziane: złe, złośliwe, fałszywe, niepotrzebne, oskarżające, a zwłaszcza słowa przekleństwa i złorzeczenia. Niech w Twoim Boskim Sercu pozostaną na zawsze ukryte, aby zło nie mogło z nich korzystać dla zaszkodzenia komukolwiek.
Panie Jezu!
Ogłaszam wszystkim, którzy mi zaszkodzili lub chcieli zaszkodzić, wraz z Tobą wybaczam ich nieprawość i powierzam ich Twojemu niezgłębionemu Miłosierdziu. Niech mnie nie łączą z nimi żadne więzy, poza więzami Bożej Miłości. Pragnę wolności, pragnę życia w Duchu Świętym, które jest darem Twoim – Pana mojego życia.
Ogłaszam wobec nieba i ziemi, wobec stworzeń widzialnych i niewidzialnych, wobec Aniołów i duchów nieczystych, że pragnę z
całego serca, aby Jezus Chrystus był Panem całej mojej osoby. Taka jest moja definitywna i ostateczna decyzja! Nikt inny poza Nim niech
nie ma do mnie prawa.
Przez zbawczą Moc Twojej Krwi Jezu, oczyść mnie z wszystkiego, co sprzeciwia się Twojemu panowaniu.
Pragnę być zawsze wolny – dzięki Tobie, z Tobą i w Tobie.
O Krwi i wodo, któraś wypłynęła z Najświętszego Serca
Jezusowego, jako Zdrój Miłosierdzia dla nas, ufamy Tobie. 3x
Pod Twoją Obronę…
Psalm 91
1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
2 mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam».
3 Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
4 Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza.
5 W nocy nie ulękniesz się strachuani za dnia - lecącej strzały,
6 ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
7 Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka.
8 Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
10 Niedola nie przystąpi do ciebie,
a cios nie spotka twojego namiotu,
11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
12 Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
16 Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.
Sesja VII – oddanie momentu śmierci osób nam bliskich
Panie Jezu, Chryste!
Dzisiaj staję przed Tobą, wyznając nade wszystko, że Twojej władzy poddane są wszystkie stworzenia, że Ty jesteś Panem życia i śmierci mojej i moich bliskich. Każdego człowieka.
Wierzę i wyznaję, że celem życia i szczęściem doskonałym każdego z nas jest znaleźć się w Tobie, bowiem człowieka stworzyłeś dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie.
Wyznaję to nawet na przekór uczuciom budzącym się w mojej naturze, gdy myślę o moich zmarłych Matce, Ojcu, dziecku, żonie, mężu, ….). Ten ludzki ból, który wypełnił moje serce w godzinie ich śmierci, pragnę dzisiaj oddać Tobie Zbawicielu, do Twojej dyspozycji i do uleczenia.
Staję przed Tobą z ufnością, pomny na Twoje wezwanie:
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja Was pokrzepię”.
Zapraszam Cię Jezu, nade wszystko do tej chwili, gdy umierał(a) ….. (wymienić osobę, której śmierć była dla Ciebie ciężarem). Zapraszam Cię do moich przeżyć: do bólu rodzącego się wobec nadchodzącego rozstania, do zagubienia i buntu wobec miażdżącej siły śmierci, do żalu i do poczucia bezradności wobec kruchości naszego ziemskiego istnienia.
Uznaję, że ……. był(a) i jest na zawsze Twoją własnością. Ty mi go (ją) dałeś na ten krótki czas ziemskiej wspólnoty. Postawiłeś, aby wszelkim dobrem na jakie stać było jego (jej) serce, pociągnąć mnie do Ciebie i pomóc mi w spełnianiu woli Ojca. Ale prawo do niego
(niej) miałeś zawsze tylko Ty. Ja o tyle, o ile mi z Twego Miłosierdzia tego prawa użyczyłeś, powierzając ……… na drogę wspólnego
ziemskiego posłannictwa.
Oddaję Ci jeszcze raz …….., pragnąc potrzebnej jemu (jej) wolności i prosząc o wolność również dla mnie. Oddaję go (ją) Twojej wyłącznej władzy, jeszcze raz stając w duchu przy nim (niej) w dniu śmierci, przy grobie, a zarazem stojąc przed Tobą – Panem, teraz.
Gdy ożywione są we mnie trudne wspomnienia i bolesne uczucia, przyjmuje całym sercem orędzie o Twoim niezgłębionym Miłosierdziu. Wierzę, że skoro masz dla każdego z nas wielkie zmiłowanie w każdej chwili życia, masz je tym bardziej w chwili człowieczej śmierci – w tym najważniejszym momencie ziemskiej historii . Wierzę, że skoro Twoja Miłość wybrała taką chwilę dla przejścia ……. z ziemi do wieczności, była to chwila dla niego (niej) najlepsza. Dla mnie – niewygodna i bolesna, ale dla niego (niej) najwspanialsza. Szczególnie oddaję Ci ten moment śmierci, który mógł powstać w wyniku śmierci swojego dziecka, śmierci samobójczej, wypadku samochodowemu lub motocyklowemu.
Dzisiaj ogłaszam swoją decyzję na niepojęte Boże wyroki, plany, dopusty. Przyjmuję trud zadany mojemu sercu zagarnięciem …… do wieczności. Oddaję go (ją), innych bliskich mi zmarłych oraz siebie do Twojej dyspozycji. Nie chcę spotykać ich inaczej, niż w Tobie. Ufam, że przez wieki dar obcowania świętych, gdy jestem przy Tobie, Ty drugą swoją ręką przygarniasz do siebie wszystkich, nad którymi nie ma władzy śmierć druga.
Z całą rozwagą podejmuję dzisiaj sercem tę prawdę, że żyjemy dla chwały Bożej, że przez krótki moment ziemskiego pielgrzymowania zmierzamy do wiecznego Domu Ojca, w którym przygotowałeś nam miejsce. Wierzę, że to jest szczęściem człowieka. Także moich bliskich i moim. Tam gdzie Bóg daje poznać siebie już nie przez „podobieństwo i oraz” w sercu swojego stworzenia, ale „twarzą w twarz”, jest pełnia i radość bez kresu.
Jezu, Ty przyszedłeś uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli . Oddaję Ci dzisiaj również myśl o mojej śmierci i powierzam Twoim dłoniom jej nieuchronnie nadchodzącą chwilę. Weź ode mnie lęk, umocnij męstwem i ufnością moje serce. Oto idę każdym dniem życia naprzeciwko Ciebie. Prowadź mnie jako swoją własność i swoją chwałę. I przeprowadź mnie przez bramę śmierci, chroniąc przed zatrwożeniem i przed brakiem ufności.
Niech Twoje Miłosierdzie, które już na tej ziemi mnie ogarnia i leczy moje życie, przeprowadź mnie drogą zbawienia do wiecznego Domu Ojca.
Zdrowaś Maryjo… 3x
Sesja VIII – oddanie całego życia Bogu
Jezu, udziel mi łaski szczególnego spotkania z Tobą. Pragnę złożyć pod Twoim Krzyżem całe moje życie. Wszystko, co niosę w swoim sercu, cały zapis moich dni, lat i dziesięcioleci.
Zapis czasem bolesny, czasem grzeszny, trudny zapis. Są w nim oskarżające mnie długi, które zaciągnąłem wobec Ciebie i ludzi. Są i dotkliwe kredyty mojego zaufania, które zostało nadużyte. Jest w nim łańcuch rozczarowań, które sprawiło mi życie, czasem konkretni ludzie i które ja sprawiłem innym.
Oto opieram się cały o Twój Krzyż. Oto wylewam serce u Twoich stóp. Ty znasz Panie, te chwile, w których brakowało miłości potrzebnej mojemu sercu. Są one dla mnie nieustannie bolesnym ciężarem, chociaż na co dzień staram się o nich nie myśleć.
Oddaję Tobie te wszystkie sytuacje, w których czułem się nieakceptowany:
- w domu mojego dzieciństwa;
- w relacjach z Rodzicami, rodzeństwem;
- w dziecięcych zabawach i pierwszych kontaktach z innymi;
- w porównywaniu mnie z innymi dziećmi w stawianiu ich za wzór;- w poniżaniu mnie;
- w doświadczeniach szkoły, kontaktu z nauczycielem;
- w wyrobionej o mnie opinii i w stawianych mi ocenach;
- w chwilach samotności pośród uczestników;
- w chwilach zanegowania siebie w sferze ciała, płci, walorów intelektualnych, swojego wyglądu, sprawności fizycznej, pochodzenia lub swojego domu;
- w relacjach uczuciowych;
- w przeżyciu zawodu, oszukania czy zdrady;
- w chwilach płaczu z powodu bólu, niezrozumienia, braku oparcia;
- w buncie, którego doświadczyłem ze strony dzieci, wychowanków, współpracowników;
- w każdej innej trudnej sytuacji;
Dziękuję Ci, że mnie rozumiesz. Ty najpełniej doświadczyłeś ciężaru odrzucenia. Przyszedłeś do swojej własności, ale swoi Cie nie przyjęli. W Betlejem nie było miejsca godnego Twoich narodzin. Gdy głosiłeś Królestwo Boże, wielu Tobą wzgardziło. Nawet mieszkańcy rodzimego Nazaretu wyrzucili Cię z miasta. Arcykapłani i uczeni w Piśmie bez skrupułów wydali na Ciebie wyrok. A serca uczniów odwróciły się od Ciebie przez zdradę i strach. Tak niewielu pozostało Ci wiernych do końca. Przez Twoje odrzucenie ulecz ranę zadaną mi brakiem miłości.
Tylko Ty przełamujesz ludzką samotność. Dzisiaj dotknij mego serca, zaszczep w nim pamięć o tym, że Ty nie opuszczasz człowieka.
To właśnie w Tobie spełnia się słowo Bożej obietnicy dla mnie: „Góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie
odstąpi od Ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad Tobą”.
Tak Jezu, Twoja miłość nie odstąpiła ode mnie… Powierzam Tobie wszelkie upokorzenia, których doświadczyłem:
- braku dowartościowania, którego doznałem w domu, w szkole, przy zabawie, w gronie rówieśników;
- w dziecięcym poczuciu małej wartości – z powodu ubóstwa w domu, braku wykształcenia rodziców lub publicznych grzechów moich najbliższych;
- w zawstydzeniu mnie, którego doświadczyłem od bliźnich: rodziny, nauczycieli, kolegów, koleżanek;
- w kpieniu z mojej osoby, przymiotów, z moich starań, zwłaszcza przy innych;
- w chwilach, w których była ogłoszona moja słabość, nieudolność;- w doświadczeniu porażki, wszelkiej konfrontacji z moją słabością, brakiem talentów;
- we wzgardzie wobec mojej dobrej woli, czystych intencji, szczerych starań;
- w podeptaniu moich uczuć;
Twój Krzyż mówi mi, że dla Ciebie zawsze byłem ważny. Ani ułomności mojej natury, ani małe zdolności nie przeszkodziły Ci w pełnym przychylności patrzeniu na mnie. Co więcej, właśnie ze względu na moją małość przyjąłeś tak straszne poniżenie: oszpecenie, wyszydzenie i haniebną śmierć.
Dziękuję Ci, że Ty – Boży Syn, ogłaszasz, że jestem tak cenny. Że jestem wart Twojej Krwi.
Myślałeś o mnie nawet wtedy, gdy nikt o mnie nie pamiętał.
Wyryłeś mnie na swoich rękach, a gdy to wydawało Ci się za mało, naznaczyłeś mną głęboką ranę w swoim sercu.
Nigdy tego nie zrozumiem, że Ty – Bóg, chciałeś ratować mnie za cenę ogołocenia samego siebie, aby cieszyć się moją obecnością przy Tobie przez całą wieczność.
Nigdy Ci się nie odwdzięczę Zbawicielu. Składam wreszcie pod Twoim Krzyżem Jezu, wszystkie sytuacje, które zrodziły we mnie nieuporządkowane poczucie winy:- nieprawdziwe doświadczenie Boga i Jego przykazań, przekazane mi przez rygorystyczną lub prudencyjną atmosferę w moim domu;
- wpajanie mi niezdrowych zasad, które wykreowały we mnie obraz Boga bezdusznego lub nawet okrutnego;
- chwile wypełnione nierozumnym przymusem do mnożonych praktyk religijnych;
- sytuacje zgorszenia przez człowieka dorosłego, który podeptał wrażliwość mojego sumienia i wprowadził je w niegasnący zamęt;
To Ty Panie, wydobywasz mnie z dołu zagłady! Ty mnie ratujesz z błotnego grzęzawiska! Ty wkładasz mi w usta pieśń nową!
Dzięki Tobie będę śpiewał dla mojego Boga! Gdy patrzę w raz z Tobą, ukrzyżowany Zbawco, na całą moją historię, jeszcze raz ponawiam decyzję przebaczenia tym, którzy mnie skrzywdzili: którzy mnie odrzucili, którzy upokorzyli, którzy zasłonili mi Ciebie.
Wraz z Tobą ogłaszam im przebaczenie. Wraz z Tobą pragnę dla nich Miłosierdzia.
Nie rozumiem trudu mojego życia. Nie rozumiem tajemnicy zła, którego doświadczyłem. Ale skoro Ty rozumiesz i skoro Ty ten trud przezwyciężasz, zgadzam się na tę moją niełatwą do pojęcia drogę. Zgadzam się na moich Rodziców.
Zgadzam się na moje rodzeństwo, a także na męża, żonę, dzieci. Zgadzam się na spotkanych ludzi. Zgadzam się na moich krzywdzicieli.
Zgadzam się na to wszystko, co Bóg dopuścił trudnego w moim życiu, szanując wolną wolę moją i innych stworzeń. Choć nieraz buntowałem się na porządek stworzenia i na Boże dopusty, dzisiaj – pod Krzyżem mojego Zbawiciela – przyjmuję je i przebaczam Bogu to, czego nie rozumiałem.
Zgadzam się na moje życie! Jezu nie pozwól mi odejść! Nie pozwalaj mi zakończyć tej rozmowy z Tobą!
Jest między nami pewna tajemnica. Jest skaza na moim życiu, z której mocy nikt inny poza mną i Tobą nie zdaje sobie sprawy. To znamię jest chyba gorsze od całego przedstawionego Ci „podziurawienia”, którego doświadczyło moje serce. Może dlatego, że to ja sam sprawiłem. Czymże bowiem są wszystkie zdrady, zawody i krzywdy, które uderzyły we mnie z zewnątrz, w porównaniu z tym zawodem, który sprawiłem sobie ja sam.
Dzisiaj mam już tyle lat. Podobno czas goi rany. A przecież żywe jest we mnie to niespełnienie, które znam ja i znasz Ty.
Tętni we mnie wygaszony pozornie wulkan, który w każdej chwili może wybuchnąć i zniszczyć mocne na zewnątrz struktury, okazując swoje prawdziwe, pełne destrukcji oblicze.
Świadomość straconych talentów jest tak okrutnie żywa, jakby one były w tej chwili rozrzucone pomiędzy mną, a Tobą, na dowód mojej niewierności samemu sobie, temu co we mnie złożyłeś i czego się po mnie spodziewałeś.
Talent czasu, który został stracony. Talent lat opróżniony z pobożności. Talent miłości i ofiary – rozmieniony na fałszywą monetę niestałości i flirtów.
Talent życia dla postawionych mi przez Boga – wymieniony w kantorze diabła na doraźny zysk i walutę publicznego uznania.
Talent głosu sumienia – schowany głęboko tam, skąd już nic nie słychać.
Talent porywów serca i poruszeń ducha – zagubiony w błocie tego świata.
Talent mojej drogi, powołania i rzeczywistych zadań – zapomniany na „zawołanie”.
Talent Twojego prowadzenia przez życie – którego wielkości się przestraszyłem . Talent wolności dla Ciebie – który bałem się nabyć za cenę moich posiadłości.
Talent wspólnoty serca z Tobą – którego wartość wydawała mi się mało opłacalna na tej ziemi.
Talent służby Tobie – wymieniony na marny grosz zadowolenia z siebie.
- Ogłaszają moją podłość i nędzę. Zostałeś tylko Ty i ja.
Ja – jak tamta kobieta, którą schwytano na cudzołóstwie i pozostawiono przy Tobie.
Jak Nikodem, który strwonił życie za dnia i – po zachodzie słońca, nocą – nadrabiał zaległe spotkanie z Tobą.
Jak Samarytanka, która tyle razy przegrała życie, a od Ciebie dowiedziała się, że jeszcze może je wygrać.
Jak Dobry Łotr, któremu brakło czasu na zaczynanie od nowa, ale podarowałeś mu umieranie w Godzinie Miłosierdzia.
Wiem, że mnie nie potępiasz. Twój sługa w konfesjonale ogłosił i przekazał mi Twoje przebaczenie.
Dzisiaj jeszcze raz przyjmuję, że Ty się mną nie brzydzisz. Ty się ode mnie nie odsuwasz, gdy ja podchodzę do Ciebie.
A skoro Ty mnie nie oskarżasz, poddany Twojej miłości i ja się nie chcę oskarżać. I nawet jeśli jesteś jedyny, który nie patrzy na mnie ze wzgardą, przyjmuję dzisiaj Twoją przebaczającą miłość i wraz z Tobą przebaczam samemu sobie. Przebaczam Twoją miłością. Przebaczam Twoim przebaczeniem. Przebaczam mocą Twojego Krzyża. Przebaczam potęgą Twojej Krwi – tego Talentu Szatan nigdy nie zdołał wykraść z mojego życia! Wiem, że Twój Krzyż został tak mocno wbity przez Boga w moją drogę, że nic Go nie wyrwało i nie wyrwie. Dlatego mogłem do Niego wrócić.
Jezu dziękuję Ci za Twoją wierność. Ty nigdy ze mnie nie zrezygnowałeś. Inni – zwątpili, ja – zniechęciłem się już nieraz do siebie. Ale Ty – nie. Ty nigdy nie zgodziłeś się z zagrabieniem mojego życia przez zło.
Niech będzie uwielbiona zapłata Twojej Krwi, wołająca wobec nieba i ziemi, że tylko Ty masz do mnie prawo. Niech tak będzie dzisiaj i już na zawsze.
Amen.
Odwiedza nas 7 gości oraz 0 użytkowników.